EDUKACJA JAK ZBAWIENIE

Mimo ogromnego konfliktu, jaki wytworzył się wśród społeczeństwa polskiego, raczej powinniśmy być zgodni co do jednego: nie chcemy być narodem głupim, niedouczonym, wykorzystywanym przez wszystkich wokół. Chcemy, by naród był wykształcony, innowacyjny, zdolny do samorozwoju, do tworzenia kultury i do obrony wobec zagrożeń.
Jak to osiągnąć?
W naszym kraju dziedziny najmocniej niedofinansowane to służba zdrowia, edukacja, szkolnictwo wyższe i ekologia. Wszystko inne mamy na dość dobrym poziomie – dochody ludności, infrastrukturę, dobrobyt. Czyli mamy zaspokojone podstawowe potrzeby, zanika bieda, jednak nikt jeszcze nie zajął się rozwojem jednostek. W dzisiejszych czasach, gdy postęp jest tak szybki, szczególnie istotne jest edukowanie społeczeństwa. W przeciwnym razie będziemy za chwilę parobkami narodów mądrzejszych, co już poniekąd się dzieje. Zatem – wszelkimi sposobami – edukujmy się na dobrym, najlepszym poziomie!
Od czego zacząć?
Zwykle najbardziej twórczym pokoleniem jest rewolucjonistyczna młodzież, i w niej pokładamy nadzieje – że wraz z walką o klimat zatroszczą się też o walkę o edukację – nie tylko ekologiczną. Wszyscy ludzie myślący powinni w tej chwili w Polsce walczyć o lepszą edukację, podpatrywać najlepsze systemy szkolne na świecie. Internet i globalizm dają tyle możliwości, że jednostki mogą wręcz kształcić się same, nie licząc na skostniałe systemy szkolne. Jednak – owe systemy też trzeba zmieniać. Stąd ogromne zainteresowanie ludzi edukacją domową, szkołami demokratycznymi czy dobrymi szkołami prywatnymi.
Polskie szkoły upadły
Upadek szkolnictwa widać “gołym okiem” – dzisiejsze polskie szkoły są dużo gorsze, niż 20 czy 40 lat temu, mimo nowych orlików, pięknych placów zabaw i ładnych ławek. Brakuje jednak misji i sensu pracy nauczyciela – a to niweczy wszystkie wysiłki ludzi, w tym ogromny, codzienny wysiłek dzieci. Polska szkoła dziś to przechowalnia, bez większych aspiracji, bez odpowiedzialności za rozwój jednostek. Wychowawcy w większości przejmują się dziećmi, ale czas ich pracy jest bardzo ograniczony, więc za wiele zrobić nie mogą. Mają wiele obowiązków innych niż samo nauczanie – wypełniają mnóstwo papierów, sprawdzają zgodności programowe, mają bardzo mało przestrzeni na samodzielność, innowacyjność czy kreatywne lekcje. Nie opłaca im się kształcić i rozwijać, bo pensje są zbyt małe. Taka szkoła uwstecznia dzieci, nauczycieli i całą edukację. System “zakuć – zdać – zapomnieć” działa w najlepsze i krzywdzi kolejne pokolenia, podczas, gdy w rozwiniętych krajach uczy się dzieci już w zupełnie inny sposób. W Polsce ministrowie zajmują się pseudoreformami i łataniem wadliwego systemu oraz skutków strajków. Nikt nie ma czasu, by stworzyć nowoczesny system edukacji, nikt nie czuje się odpowiedzialny za całokształt.
Powstać z kolan
Czy my wszyscy jako obywatele czujemy się odpowiedzialni za szkolnictwo? Czy promujemy osoby, które w lokalnym społeczeństwie robią coś dobrego dla edukacji? Czy wyrażamy swój sprzeciw wobec ignorancji rządzących systemem oświaty? Co każdy z nas może zrobić? Pierwsze, co się nasuwa – to po prostu uczyć dzieci – na wszelkie sposoby – uczyć. Rezygnować z miernych usług, zajmować się samemu edukacją dzieci, albo chociaż ją uzupełniać. Dziecko kończące podstawówkę ma za sobą kilka tysięcy godzin nauki angielskiego – nieefektywnie, bo 15-latki angielskiego w Polsce nie znają, o ile nie wykupią wielu pakietów indywidualnych lekcji. Przykład języka angielskiego jest tylko jednym z licznych, bo podobne wnioski można wysnuć z każdego przedmiotu. Lekcje w polskich szkołach są prowadzone kiepsko i w dużych grupach – skutki tego muszą być opłakane. Dzieci z dysfunkcjami nie otrzymują niemal żadnego wsparcia. Dzieci z upośledzeniami są wyrzucane poza system szkolny i spisywane na straty – cała ich nadzieja w mądrych i bogatych rodzicach, bo nikt w państwie im nie pomoże, tym bardziej, gdy są to już duże, dorastające dzieci. Ostatnio wprowadzone przepisy marginalizują chore dzieci jeszcze bardziej.
O co walczyć
Każdy Polak dziś musi czuć się odpowiedzialny za wychowywanie przyszłych pokoleń i o edukację. Śledźmy co się dzieje i aktywnie kreujmy tę rzeczywistość. Kto tylko może, niech wspiera młodzież w jej dążeniach i rozwoju. Kto może, niech wpływa na pozytywne zmiany przepisów i systemów. Nie siedźmy bezczynnie na kanapie – wymagajmy dużo od siebie i od własnych dzieci, by mogły mieć nadzieję, że wszystko zmieni się na lepsze. Zacznijmy już teraz, od dziś, zwracać uwagę na to, czego nie uczy się naszych dzieci i jak bardzo będzie im to przeszkadzało w kolejnych szczeblach edukacji i drogi zawodowej. A Ty, w jaki sposób możesz zwrócić uwagę innych osób na te problemy?
Autorem artykułu jest KOGIS Portal Turystyki Dziecięcej