SZKOŁA WRAŻLIWOŚCI – JAKA JEST ROLA NAUCZYCIELI W KSZTAŁTOWANIU MŁODYCH SERC I DUSZ?

W polskiej szkole dzieci nie uczą niestety tego, co jest społecznie potrzebne. Nie ma prawie warsztatów o inności, starości, niepełnosprawności, o wolontariacie czy prześladowaniach. Polskie programy są sztywne i skostniałe, polskie szkoły mają problem z innowacyjnością, postępem, zmianami, mają więc też problem z wprowadzaniem nowych zajęć, warsztatów spoza “podstawy programowej”. Jeśli dzieje się coś w szkole, co pozwala uczniom otworzyć się na ludzi i świat, to jest to epizodyczne i jest zasługą przypadku lub jednostek – nauczycieli, którzy mają pasję i chęć sprawiania, by świat był lepszy. Wprawdzie szkoły średnie honorują świadectwa pracy charytatywnej, dodając punkty przy rekrutacji, ale jest to zbyt mało, by szkoły doceniły takie działania.
Wrażliwość na potrzeby innych ludzi
W dzisiejszym świecie młodzieży coraz trudniej w ogóle zauważyć innych ludzi, dużo dzieci ma problemy z nawiązywaniem relacji i spędza wolny czas przy smartfonach we własnych domach. Widać to w autobusie, gdzie grupka znajomych siedzi z nosem w komórce, zamiast rozmawiać. Widać to na obozie letnim, gdzie dzieci siedząc obok siebie na plaży rozmawiają przez media społecznościowe. Widać to także po problemach psychicznych dzieci i młodzieży, wynikających z nadużywania smartfonów. Tym bardziej trudno będzie tym dzieciom i młodzieży zauważyć potrzeby innych ludzi w życiu, czy ogólnie rzecz ujmując – być wrażliwym społecznie. Okres szkolny, szkoła i obozy letnie, to najlepszy czas na uwrażliwienie społeczne dzieci i młodzieży – dorośli ludzie mniej chętnie podejmują te tematy, jeśli nie zetknęli się z nimi w czasach młodzieńczych. Z pewnością religia (na przykład chrześcijaństwo) jest tu ważnym elementem i daje prawie pełną gwarancję uwrażliwiania ludzi. Jednak nie wszyscy są chrześcijanami, a także nie wszyscy chrześcijanie są praktykującymi w pełnym tego słowa znaczeniu, więc ogromna liczba ludzi musi czerpać z innych źródeł, a najważniejszym miejscem nauki jest szkoła.
Co można zrobić?
Samorządy uczniowskie mogą podejmować różne inicjatywy. Nauczyciele mogą motywować młodzież, by zajęła się takimi tematami, jak organizacje pomocowe, harcerstwo, wrażliwość na biedę i niezaradność, pomoc ludziom starszym i schorowanym, a nawet pomoc zwierzętom. Młodzież zwykle ma czas i energię, a licealiści mogą zdziałać bardzo wiele sami, tylko lekko wspierani przez wychowawców, księży czy dyrektorów. Założenie szkolnego kółka gitarowego, które by raz w miesiącu grało dla dzieci w szpitalu – to nie powinien być problem. Założenie grupy, która zajmie się codziennymi zakupami dla kogoś samotnego, starszego – też nie powinno stanowić problemu organizacyjnego. Udział w zbiórkach Caritas, WOŚP, czy dla chorego dziecka z okolicy – nie powinno być problemem dla młodzieży.
Marazm
Straszne i zatrważające jest to, że niestety w strukturze szkół na ogół nikomu nie zależy na tych sprawach. Czasem tylko zaangażowany społecznie nauczyciel potrafi popchnąć młodzież do działania. A to nie jest trudne, powinno być praktykowane na co dzień, często, a nawet uznawane za lokalny patriotyzm i powód do uznania kogoś za autorytet, punktowane w środowiskach szkolnych. Tych autorytetów tak na teraz bardzo brakuje w naszym otoczeniu – a to dlatego, że każdy żyje sobie wygodnie na własnej kanapie, ze smartfonem w ręku. Tylko nieliczni czasem potrafią się ocknąć, jak na przykład Anja Ringgren Lovén, która z wygodnej Danii przeniosła się do Nigerii, by założyć przytułek dla dzieci porzuconych i prześladowanych przez miejscowych ludzi. Jednak nie trzeba jechać tak daleko i porywać się aż na tak olbrzymie poświęcenie, by pomagać innym ludziom – można to robić też w swoim mieście, bo tragedii życiowych, smutnych historii, samotności i chorób nigdzie nie brakuje.
„Gdy już nie ma ratunku, zawsze zostaje jeszcze ten jeden: pobiec drugiemu na pomoc.”
– Maria Dąbrowska.
Sensem złotej myśli zaczerpniętej od Marii Dąbrowskiej jest to, że w życiu czasem są sytuacje, które nas przerastają, widzimy bezsensowność swojego życia, brak perspektyw i pomysłów, a czasem czujemy się tak przytłoczeni przez różne problemy, że aż żyć się odechciewa – ale jednak można wyjść z tej sytuacji. Wtedy może pomóc tylko wiara w Boga, miłość okazana przez innego człowieka, albo – gdy zabraknie jednego i drugiego – maksyma Marii Dąbrowskiej, którą warto zapamiętać i wypisać sobie na ścianie. Nie jedną osobą uchroniła ta myśl przed samobójstwem, przed depresją czy rezygnacją, nie jedną osobę popchnęła też do skutecznego działania dla innych.
W szkołach pojawiają się warsztaty o narkomanii, o szeroko pojętym bezpieczeństwie, o seksuologii czy ratownictwie. Niestety nie ma nic o pomocy innym ludziom, o braku obojętności na krzywdy innych. Są tylko dwa przedmioty, które związane są z tymi tematami, ale jednak bezpośrednio ich nie podejmują: religia i etyka. Oba te przedmioty są nieobowiązkowe. Na religii katecheci i księża uczą co prawda o miłości bliźniego, ale zupełnie nie wprowadzają tych słów w czyn, czyli raczej nie angażują dzieci i młodzieży do pomagania. Mało kto z nas słyszał, by z lekcji religii wypłynął pomysł pomocy starszym osobom w parafii i aby taki pomysł został zrealizowany – a może księżom nie wolno namawiać do tego dzieci, bo pójście do starszej pani wymagałoby zgody rodzica? Czy jednak jest to naprawdę nie do zrobienia? Co do etyki zaś, jest to przedmiot zupełnie teoretyczny i choć naucza o wielu kwestiach wrażliwości społecznej, to naucza tylko na papierze. Nikt chyba nie słyszał o skupieniu się młodzieży na pomocy np. schronisku dla zwierząt i aby wynikło to akurat z lekcji etyki. Jeśli gdzieś takie przypadki miały miejsce, to świetnie, ale raczej były wyjątkiem.
Jak prosić o pomoc? Jak docenić to, co się dostanie od innych osób i nie być roszczeniowym? Jak zauważać zagubionych, zrozpaczonych ludzi? Jak nie bać się inności – innego koloru skóry, innej kultury, brzydoty, czy kalectwa? Jak reagować na czyjąś chorobę lub wiadomość o śmierci? Jak reagować na biedę? Co zrobić i jak postępować, gdy spotka się osobę niepełnosprawną umysłowo albo prześladowaną? Skąd czerpać odwagę i siłę do obrony słabszych i nękanych? Jak powstrzymać agresję i przemoc kolegów? Jak rozmawiać z dorosłymi o tych problemach i z którymi dorosłymi? Jak szukać autorytetów?
Z pewnością miejscem, które spełnia warunki i podejmuje te tematy, jest harcerstwo – jednak tylko przy założeniu, że drużyna jest dobrze prowadzona. Nie każdy jednak chce być harcerzem i nie każdemu te struktury odpowiadają. Większość dzieci i młodzieży jednak harcerzami nie jest. Dlatego widać ogromną potrzebę realizacji programów uwrażliwiania społecznego dla młodzieży. Tę funkcję spełniają niektóre organizacje pozarządowe, jednak chyba tylko WOŚP jest w stanie prawdziwie włączyć w akcję młodzież. Harcerstwo i Orkiestra to jednak za mało, jak na potrzeby naszego kraju.
Warsztaty wrażliwości
Nie ma innej rady, jak włączyć do programów szkolnych “warsztaty wrażliwości”, o co należy prosić osoby decyzyjne w tym względzie. Kto ma o to prosić? Przecież nie same dzieci będą prosić ministra o uwrażliwienie, ani nie postronni obywatele. Odpowiedzialność za wychowanie młodzieży polskiej spoczywa na nauczycielach i wychowawcach młodzieży. Niech to będzie misją nauczycieli na kolejne lata moderowania systemu edukacji. Ważne jest, by dzieci obchodziły święta narodowe, ale jeszcze ważniejsze, by umiały pomagać innym Polakom i innym, wszystkim ludziom. Niech ta myśl przyświeca nauczycielom podczas kolejnych patriotycznych i wzniosłych apeli szkolnych.
Na zakończenie – o duchowości
Nie każdy posiada bogate życie duchowe i wrażliwość religijną. Jak jednak postąpić z tymi, którzy kpią z religii, by usprawiedliwić się samemu przed sobą z “nie chodzenia do kościoła” i swojej obojętności, poczucia winy albo chęci podkreślenia swej wyższości jako oświeconego ateisty? Jak uczyć wrażliwości religijnej i co to w ogóle jest? Kim są ateiści i wyznawcy innych religii? Czy naprawdę wyznawcy islamu to terroryści, a ateizm to coś złego? Czy możemy innych obdarować dobrem? Czy cierpienie wyzwala w nas agresję? Czy psychoterapia jest dla każdego i czy jest czymś wstydliwym? Czy wrażliwość religijną lub duchową można wznowić lub zapoczątkować w dorosłym życiu? Czym możemy obdarować innych i czym sami chcielibyśmy być obdarowani? Co jest najważniejsze w życiu? Jak żyć?
W tych wszystkich rozmowach potrzeba wiele mądrości i wyważenia, o co w dzisiejszych czasach… trudno. Trudno dziś o mądrych, wyważonych Polaków, którzy staliby się autorytetami dla wielu. Polacy chcą być podzieleni, a polscy politycy mówią tylko językiem niezgody. Liczne tematy stają się murem między obywatelami (jak niemożność akceptacji gejów, jak film “Kler”, jak dyskusyjny ksiądz Rydzyk czy ksiądz Jankowski, jak katastrofa smoleńska, aborcja czy walka za tysiące i miliony złotych pomiędzy PIS i PO). Obywatele żyją tymi frazesami i słownymi potyczkami, nie zauważając często realnych problemów Polaków. A przecież jak to stwierdził już w 1600 roku Jan Zamoyski, doradca króla Zygmunta Augusta i Stefana Batorego:
“takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
Postarajmy się więc wszyscy, by dobrze i wszechstronnie kształcić młodych ludzi. Dbajmy o to, by za kilka dziesięcioleci zawód nauczyciela był szanowany i godny dużych zarobków, aby nikt nie śmiał tych zarobków nauczycielom odmówić i by był to zawód prestiżowy. Zacznijmy od samych siebie – bo przecież aby się coś zmieniło, musi komuś na tym zależeć. Kto będzie pierwszym, kto podejmie te wyzwania, swą charyzmą i energią pociągnie za sobą innych i zacznie pracę w tym kierunku? Temu Polska będzie najbardziej wdzięczna. Do dzieła!